XI Dyktando „Gżegżółka”


Kochani!

Czas na podsumowanie dzisiejszych zmagań

XI Dyktando w Szkocji „Gżegżółka” o Złote Pióro Konsula RP:

W konkursie wzięło udział 49 uczniów i 8 dorosłych w grupie OPEN.

Szkoły biorące udział:

1. Polska Szkoła w Perth

2. Polska Szkoła w Fife im. Jana Pawła II

3. Mały Instytut Języka Polskiego „Poloniusz” w Edynburgu

4. Polska Szkoła w Glasgow

5. Akademia Języka Polskiego im. gen. Stanisława Maczka

6. Polska Szkoła im. Św. Stanisława Kostki w Aberdeen

7. Szkoła bez Granic im. Niedźwiedzia Wojtka

Lista laureatów:

Grupa 8-10 lat:

I miejsce – Złote pióro: Oliwia Swat – Mały Instytut Języka Polskiego „Poloniusz” w Edynburgu

II miejsce – Tomasz Drygas – Polska Szkoła im. Św. Stanisława Kostki w Aberdeen

III miejsce – Valentyna Kaczmarek – Szkoła bez Granic im. Niedźwiedzia Wojtka

Grupa 11-13 lat:

I miejsce – Złote Pióro: Maja Dzieża – Polska Szkoła im. Św. Stanisława Kostki w Aberdeen

II miejsce – Weronika Kilanowska – Akademia Języka Polskiego im. gen. Stanisława Maczka

III miejsce ex aequo

Szymon Wacięga – Polska Szkoła w Fife im. Jana Pawła II

Kamil Książek – Polska Szkoła im. Św. Stanisława Kostki w Aberdeen

Grupa 14+:

I miejsce – Złote Pióro: Maja Dębowska – Polska Szkoła w Glasgow

II miejsce – Amelia Paulewicz – Mały Instytut Języka Polskiego „Poloniusz” w Edynburgu

III miejsce – Zuzanna Janduda – Polska Szkoła im. Św. Stanisława Kostki w Aberdeen

Grupa OPEN:

I miejsce – Złote Pióro: Arkadiusz Kilanowski

II miejsce – Jacek Ulatowski

III miejsce – Wojciech Krawczyk

Nagrody wręczał laureatom Konsul RP Łukasz Lutostański

Sponsorzy:

Konsulat RP

Księgarnia Polbooks

Narodowe Centrum Kultury

Autorka tekstów: Joanna Ulatowska

Gratulujemy zwycięzcom, z całego serca dziękując wszystkim zaangażowanym we współtworzenie tego cudownego wydarzenia. Jesteście wspaniali!

Do zobaczenia za rok


Teksty dyktand:

Grupa 8 – 10 lat

Niezapomniane urodziny

Marzec to dla Helenki piękny miesiąc. Budzi się przyroda, wszędzie rozkwitają tulipany i żonkile, pięknie śpiewają różne ptaszki. Ale najważniejsze jest to, że właśnie w marcu Helenka obchodzi swoje urodziny.

W tym roku są to ósme urodziny i Helenka zaprosiła na przyjęcie swoją najlepszą przyjaciółkę Różę oraz kuzyna Krzysia. Mama upiekła dla gości ulubiony tort truskawkowy.

Od początku spotkania było wiele zabaw i nikt się wcale nie nudził.

Helenka oczywiście dostała dużo prezentów. Od ukochanej babci Zosi z Polski przyjechała wymarzona książka pod tytułem „Opowieści z Narni”. Od Róży i Krzysia prezentem były farbki i kredki w ozdobnym pudełku, bo Helenka uwielbia rysować.

Ale najpiękniejszy był podarunek od rodziców. W koszyku czekał schowany malutki, puszysty kotek. Był rudy i miał białe łatki. I tak milutko miałczał i mruczał. Helenka musi teraz wybrać dla kotka imię. Może nazwie go Puszek albo Mruczek?

Ale dziewczynka wie na pewno – to były naprawdę najpiękniejsze urodziny.

Grupa 11 – 13 Lat

Co by było, gdyby…

Gdy pewnego dnia można by obudzić się po niespodziewanej podróży, gdzie obudziłaby się mała Polka, która mieszka w Szkocji?

Czu u swojej ukochanej babci w Warszawie? Wtedy poszłyby na długi spacer nad Wisłą, a babcia opowiedziałaby małej Zofii o swoim życiu wśród ludzi z różnych stron Polski, którzy przyjechali do stolicy. To na pewno byłaby ciekawa historia.

A może Zosia obudziłaby się u cioci w Gdańsku? Wtedy oglądałyby zachód słońca nad Morzem Bałtyckim i zbierały na plaży złociste bursztyny. Tak, wiem, że Gdańsk nie leży tak całkiem nad morzem, ale tak się przecież mówi.

No i możliwe, że znalazłaby się u wujka Krzysia na wsi nieopodal Białegostoku. Jakże piękne byłyby wtedy letnie poranki, gdy pachną wielokolorowe kwiaty a na śniadanie zjada się rzodkiewkę i szczypiorek z ogródka. No i jeszcze te śpiewające skowronki i fruwające gżegżółki. Wujek może zajęty byłby ciężką pracą przy zbożu, ale jakaż to frajda móc mu pomóc.

A może wcale nie obudziłaby się w Polsce tylko w słonecznej Hiszpanii? Albo na północy Szkocji, wśród majestatycznych gór i nie wiadomo skąd wypływających strumyków? Któż to może wiedzieć.

Możliwe też, że taka niezwykła podróż zaprowadziłaby bohaterkę tej historyjki do krainy z ulubionej książki? Do tajemniczej Narni albo na dwór rycerzy króla Artura?

Spójrzcie, ile mamy sposobów, aby dać unieść się wyobraźni. Nie bójmy się marzyć, to naprawdę wspaniała przygoda.

Grupa 14 +

Kilka refleksji o upływaniu czasu

Jak długi musi upłynąć czas, byśmy bez żadnych wątpliwości mogli nazywać go odległym albo z dawna minionym? Czy wystarczy kilkanaście lat i już zupełnie nie pamiętamy o domowych, ciężkich, starodawnych aparatach telefonicznych z tarczą? Z pewnością wciąż używane są w wielu domach, ale wśród młodzieży wychowanej w erze smartfonów budzą zapewne niedowierzanie.

Albo telewizory. Naprawdę niezbyt dawno większość Polaków używała odbiorników czarno-białych. Dzisiaj z kolei kręcone w takiej technice filmy stają się arcydziełami, jak choćby polska „Zimna wojna” lub Oskarowy „Artysta”.

A może w ogóle nie chodzi o to, żeby cokolwiek, co pochodzi z przeszłości, bezrefleksyjnie odrzucać? Przecież świat znany z książek to nie tylko nierzeczywiste historyjki i nierzadko nieprawdopodobne opowieści.

To w książkach i archiwalnych dokumentach najłatwiej dojrzeć rozwój świata myśli ludzi sprzed dziesiątków lat. 

A jednocześnie świat znany z książek bywa nie mniej pasjonujący niż przeżywane na co dzień wydarzenia, a bohaterowie naszego dzieciństwa, księżniczki i rycerze, budują nasz charakter. To od nich niejednokrotnie możemy uczyć się zasad szczęśliwego życia wśród ludzi. Na pewno warto spoglądać wstecz, aby lepiej widzieć przyszłość.

Grupa OPEN

Hurraoptymistyczny powrót

Nieledwie zapachniało marcem, poczuliśmy się zupełnie zwyczajnie. Wte i wewte widać było rozkwitające wielokolorowe żonkile, gdzieniegdzie wychynęły żółto-białe krokusy. Od brzasku brzmiały trele, ale nie trele-morele, wszelkiego rodzaju ptactwa. W Szkocji to pewnie nie były piegże, pustułki, kszyki czy zwykłe gżegżółki, ale nie zżymajmy się i nie swarzmy o szczegóły. 

No i wtedy, ni stąd, ni zowąd, znienacka pojawiło się to coś, obrzydliwe choróbsko, czyhające na Bogu ducha winnych maluczkich wszech nacji – covid. 

Radzi nieradzi zagorzali miłośnicy macierzystej pisowni i nienisko notowani superznawcy ortografii zamienili się w watahę stęsknionych za normalnością. Skądinąd tak samo jak miłośnicy cosobotnich żłopań piwa czy rzężących chałtur miernych szansonistów.

Próżno by jednak oczekiwać, że ci językowi, charyzmatyczni superbadacze pogrążą się w nicnierobieniu. Że w ogóle zrezygnują ze strzeżenia języka – schedy i spuścizny po praprzodkach. Ci absolutnie nie nihiliści prędzej sczezną, schudną i sczernieją, niżby dopuścili do wymarcia chrząszczy w szczebrzeszyńskich trzcinach. Nie mają oni wszak podobnego szczeżui dwuipółkilogramowego chitynowego pancerza obojętności i nie zrezygnują nieopatrznie z dbałości o polską ortografię. Stanowi ona wszak nie tylko niezaprzeczalny, ale i niepodważalny dowód na wielopokoleniowy trud żmudnego ochraniania oryginalnej językowej tożsamości.

Dlatego dziś, bez wahania, wcale nie na łapu-capu, bo to nie śmichy-chichy, mogą poddać się po raz kolejny bynajmniej nie najoryginalniejszej konkursowej próbie.

Czy odejdą w glorii i chwale zwycięzców, czy chyżo czmychną gdzie pieprz rośnie?

Wyniki już tuż-tuż.